niedziela, 17 stycznia 2016

Here Comes the Sun #10

Can they survive their own self-destructive urges?


To musiało w końcu nastąpić.

Wątki metafikcyjne pojawiają się już we wczesnych tekstach Morrisona i podczas analizy jego wypowiedzi na temat sensu istnienia superherosów nie mogą zostać pominięte. Kulminacją Animal Mana jest spotkanie tytułowego bohatera z autorem i rozmowa na temat różnic między światem komiksowym a superbohaterskim. Już w 19. zeszycie serii zresztą, podczas wywołanych peyotlem wizji Animal Man zyskuje rzekomo wgląd w świat rzeczywisty, spoglądając ze strony wprost na czytelnika i krzycząc: „Widzę cię”. Opisuje później to doznanie w następujący sposób: „Zajrzałem do innego świata i był gorszy niż ten. Zupełnie jakbym ujrzał Niebo i... i nie było ono rajem. Było Piekłem. Co jeśli Bóg, albo ktokolwiek tam jest, stworzył nas, żebyśmy byli LEPSI od niego? Co jeśli rzeczywistość Boga... Niebo, jeśli wolisz... Co jeśli jest tak straszne, że musiał sobie wyobrazić nas, byśmy pomogli uczynić Jego życie znośnym?”. Dyskusja między Animal Manem a Morrisonem przedstawiona na kartach zeszytu 26. przebiega w podobnym tonie i również uwypukla kontrast między uniwersum superbohaterskim a naszym światem.

Superbohaterowie, mimo że uwięzieni na kartach komiksów, w twórczości Morrisona bardzo często – jeśli nie zawsze – funkcjonują w odniesieniu do świata rzeczywistego. Jeśli zatem szukamy odpowiedzi na postawione w poprzedniej notce pytanie, dlaczego Superman nie może uratować całego świata, wyeliminować biedy, głodu, rozwiązać wszystkich konfliktów zbrojnych czy nawet zapobiec ich rozpoczęciu, trzecia, ostateczna odpowiedź brzmi: nie może, ponieważ nie jest prawdziwy. Jest tylko zbiorem atramentowych kropek na papierze lub – coraz częściej – pikseli na ekranie, udających człowieka w niebiesko-czerwonym kostiumie.


The barely beating heart of the sickly infant universe of Qwewq


W All-Star Superman mamy do czynienia z metafikcyjnością, gdy Superman stwarza świat. Jest to świat bez superbohaterów, za to z rysunkami naskalnymi, Kriszną, Giovannim Pico della Mirandolą i Nietzschem – nasz świat.

Co ciekawe, to nie pierwszy raz, kiedy wszechświat Qwewq pojawia się w komiksie Morrisona. Można o nim poczytać również w serii JLA Classified – gdzie wszechświat ten, już w swoim dorosłym stadium, przedostaje się do uniwersum superbohaterów i próbuje ich zniszczyć. To również iteracja motywu stale u Morrisona obecnego (np. we wspomnianym Animal Manie, a także we Fleksie Mentallo): nasz świat jest światem upadłym, w którym obecna jest ciemność, i tą ciemnością próbujemy od pewnego momentu (mniej więcej od lat 80.) zainfekować czysty, nieskalany świat superbohaterów.

W JLA Classified garstka superbohaterów przenosi się ostatecznie do Qwewq w jego wczesnym, dziecięcym stadium z zamiarem odkupienia go. Również w All-Star Superman znajdują oni sposób, by przedostać się do Qwewq – jako fikcja. Wspomniany wcześniej ciąg scen obrazujących rozwój życia na „Ziemi Q” (i stanowiący zwięzłą wykładnię poglądów Morrisona, według którego superbohaterowie są współczesnym ekwiwalentem dawnych mitologii, a zarazem wzorem do naśladowania) prowadzi nas do ostatniej, w której zostaje wymyślony Superman.

Okazuje się więc, że bariera między fikcyjnymi i rzeczywistymi uniwersami nie jest wcale tak absolutna i nieprzekraczalna, jak by się mogło wydawać, sami superbohaterowie zaś nie są całkowicie bezbronni wobec wobec wypaczającego działania przenikającej od nas ciemności – są w końcu ideami, a idee zdolne są oddziaływać na ludzi.


You’re much stronger than you think you are


Najpiękniejszy moment w całej serii, a może w całej twórczości Morrisona, to ten, w którym Superman zjawia się przy Regan, dziewczynie stojącej na krawędzi wieżowca i planującej skok. Dwukrotnie słyszymy wcześniej fragmenty rozmowy, jaką prowadzi z nią jej terapeuta, uwięziony w korku wskutek zamętu wywołanego przez działalność superzłoczyńcy i bezskutecznie próbujący dotrzeć do swojej pacjentki. Superman rozmawia z nią krótko i obejmuje ją. Jego słowa mają dawać nadzieję, zarówno Megan, jak i czytelnikom, ale nie one są najistotniejsze. Istotna jest sama obecność Supermana, dająca Regan poczucie, że obok znajduje się ktoś, komu na niej zależy.



W ten sposób objawiają się najważniejsze cechy Supermana: dobroć. Skłonność do ofiarowywania swojego czasu i uwagi innym. Chęć nawiązywania więzi. Widzimy je także na początku zeszytu, kiedy okazuje się, że Superman regularnie odwiedza w szpitalu chore na raka dzieci (i zabiera je na wycieczki, przenosząc cały autobus np. do Egiptu). Wątek Regan demonstruje, w jaki sposób mogą zmmienić one świat, czasem w nieoczekiwany sposób: dzięki uratowaniu Regan Superman może otrzymać od jednego z jej potomków ostrzeżenie o zbliżającym się zagrożeniu.

Wspomniane wcześniej komiksy Morrisona (z pominięciem najmniej ciekawego JLA Cassified) kończą się z reguły podobnie. Flex Mentallo ratuje przed samobójstwem młodego muzyka. Animal Man spiera się ze swoim autorem o to, czy jego rodzina powinna pozostać martwa (kilka zeszytów wcześniej jego żona i dzieci zginęły z rąk złoczyńcy), by komiks był dorosły i mroczny, czy może właściwą rzeczą byłoby dać mu szczęśliwe zakończenie.

W taki właśnie sposób superbohaterowie walczą z naszym niedoskonałym światem i w komiksach Morrisona udaje im się zwyciężyć. Dobroć jest supermocą.

17 stycznia 2016
Wschód słońca: 7:32
Zachód słońca: 16:08
Długość dnia: 8 godzin 36 minut

1 komentarz:

  1. Ano właśnie. Ten zeszyt dotyka kwestii, która dla mnie wciąż pozostaje pytaniem bez odpowiedzi: na ile sztuka powinna stanowić odbicie rzeczywistości. Pamiętam, że jako nastolatek miałem wielki żal do "książek zbójeckich", w szczególności rozmaitych powieści dla młodzieży, za to, że narysowały w mojej głowie nieprawdziwy, wyidealizowany obraz świata. Chyba wszystkie nastolatki mają w sobie to pragnienie prawdy i niechęć do wszelkiej obłudy, hipokryzji i kompromisów ;) I chociaż nadal podtrzymuję część moich ówczesnych zarzutów - bo kształtowanie w głowie czytelnika fałszywych oczekiwań dalej wydaje mi się szkodliwe - to chyba trochę lepiej rozumiem, dlaczego dodające otuchy i trochę wyidealizowane opowieści są potrzebne. Choćby po to, by takie Regan nie skakały z dachów.

    Wątek "Ziemi Q", która w końcu wytwarza superbohaterów, bo nie może bez nich żyć, bardzo do mnie przemawia. I w jakiś sposób wyjaśnia, dlaczego Superman jest moim ulubionym superbohaterem, choć obiektywnie rzecz biorąc jako postać jest mało ciekawy. W Człowieku ze Stali przyciąga mnie właśnie ta słoneczność, ta boskość, to przekraczanie człowieczeństwa. Nie umiem się inspirować ludźmi, nie przemawiają do mnie chwalebne przykłady Steve'a Jobsa czy Jana Pawła II. A Superman mnie inspiruje.

    OdpowiedzUsuń